Waste Busters
Waste Busters

Wywiady

Wywiady

“Chcę wyjść na spotkania z biznesem” – rozmowa z nowym prezesem Polskiej Akcji Humanitarnej Maciejem Bagińskim.

Spotkałam się z Maciejem Bagińskim, nowym prezesem Polskiej Akcji Humanitarnej (PAH), aby porozmawiać o jego planach na rozwój tej organizacji oraz o współpracy z firmami. Z tej rozmowy dowiecie się, jak wasze firmy mogą zaangażować się w projekty rozwojowe lub takie, które bezpośrednio ratują ludzkie życie. Przekazana pomoc może być ujęta w raportach zrównoważonego rozwoju. Maciej jest gotowy do rozmów z ESG, ponieważ sam wiele lat zarządzał finansami przedsiębiorstw, zna korporacje od kuchni i wie, jakich wskaźników i informacji należy im dostarczyć. Jednocześnie od 15 lat jeździ za granicę z PAH, sam jest pracownikiem humanitarnym i widział tzw. piekło na Ziemi. Pozostaje jednak optymistą, który wierzy, że na tej Ziemi jest miejsce dla każdego.
“Nasz zespół zna język korporacji, wiemy, jakich wskaźników potrzebują. (…) To sytuacja win-win. One przekazują pieniądze na niesamowite projekty, dzięki nim możemy działać. W zamian dostarczamy im wskaźniki do raportowania oraz materiały wizerunkowe. Nie widzę w tym nic złego”.


“PAH nie jest zrywem”

Organizacje pomocowe często kojarzone są z entuzjastami pomocy na granicy szaleństwa aktywistycznego.

Tak, panuje takie właśnie przekonanie. Jest w tym ziarno prawdy, ale dużo prawdziwsze jest stwierdzenie, że nasze pomaganie to bardzo racjonalna, dobrze zorganizowana rzeczywistość globalna. Dzisiaj organizacje pomocowe to zawodowcy w obszarze charytatywności i pomocy humanitarnej oraz realizowania współpracy rozwojowej. I ten ostatni cel jest obecnie naszym priorytetem.

Co oznacza współpraca rozwojowa?

Dajemy ludziom i całym społecznościom narzędzia, aby potem na własną rękę dążyli do tego, aby zaspokoić swoje potrzeby. To może być rozwijanie dostępu do wody, higieny, jedzenia (poprzez rolnictwo) czy pomocy lekarskiej (poprzez ochronę zdrowia). Kieruje nami racjonalizm, pomysł i wiedza. Strefa pomocowa staje się racjonalna w oparciu o narzędzia, finanse. Docieramy też do biznesu, który staje się dla nas partnerem, spotykamy się z działami CSR. To są ludzie, których już do niczego nie musimy przekonywać. Oczywiście, kiedy spotykam się z biznesem, mówię o tym, co robimy i co nami kieruje. Ale robię to też tak naprawdę dla siebie. Muszę sam to wszystko sobie uporządkowywać, bo codziennie pełnimy trochę inną rolę. Na świecie co chwilę pojawiają się nowe kryzysy i wojny. Kryzys na Madagaskarze jest np. zupełnie czymś innym niż kryzys ukraiński.

Dobrze by było, abyście umieli współpracować z ESG, dostarczać dane, które można ująć w raportach. Może to ułatwiłoby firmom decyzję o współpracy. Czy umiecie dostarczyć wartość dla działów ESG?

Świetnie, że o tym mówisz. Moim celem jest wyjście na spotkania z biznesem. Nie będę im opowiadać o swoich wyjazdach, tylko o tym, co możemy konkretnie wspólnie zrobić, jakich narzędzi do tego używamy, jakie mamy zasoby i co nam jest potrzebne. Wszystko to umiemy raportować i pokazać w liczbach. Wszystko jest czytelne i transparentne. Jestem pewien, że to ważny argument. Myślę, że aby wypełnić swoje obowiązki wynikające z regulacji ESG, firmy znajdą w nas dobrego partnera.

„Firmy przekazują nam pieniądze na niesamowite projekty”

Wiele firm ma wpisane w swoje strategie zrównoważonego rozwoju również globalne cele SDG. Rozumiem, że możecie pomóc tę misję wypełnić.

Ubóstwo, głód, zdrowie, edukacja, równość płci, dostęp do wody i warunków sanitarnych, wspieranie innowacyjności, zmniejszanie nierówności, działania w celu przeciwdziałania zmianom klimatu i ich skutkom. Myślę, że prawie cała agenda 2030 jest nam bliska.
Nasz zespół zna te definicje, zna język korporacji, wiemy, jakich wskaźników potrzebują. My jesteśmy natychmiast w stanie odpowiedzieć na ich potrzeby. To sytuacja win-win. Firmy nie muszą nas uczyć, przekonywać. One nam przekazują pieniądze na niesamowite projekty, dzięki nim możemy działać. W zamian dostarczamy im wskaźniki do raportowania oraz materiały wizerunkowe. Nie widzę w tym nic złego.

Jak decydujecie o tym, co trzeba zrobić dla ludzie w danym obszarze?

Zanim pojedziemy gdzieś i wybudujemy studnię czy tamę, to robimy ocenę, tzw. assessment. Nasi ludzie jeżdżą po danym terenie i robią badanie potrzeb i możliwości. Weźmy Madagaskar i rozmowy z lokalnymi władzami. To one mówią nam, ile tam mieszka ludzi, ile wśród nich jest dzieci, czego brakuje. Rozmawiamy też bezpośrednio z ludźmi. Tam w Madagaskarze akurat brakuje przede wszystkim wody. Kilkadziesiąt kilometrów od lotniska zaczyna się piekło na Ziemi, gorąco i susza. Dwa razy do roku pada deszcz i wtedy płynie rzeka. Zbudowaliśmy zatem tamę piaskową, która gromadzi deszczówkę i te dwa razy w roku ona jest gotowa, aby tę wodę „złapać”. Mamy specjalne rury i pompy, które zapewniają dostęp do zgromadzonej wody – wystarcza dla 3,5 tys. osób na cały rok. Jest to woda nie tylko do picia, ale też nawadniania ogrodów. Po wykonaniu rurociągu można bezpośrednio zasilać uprawy.

To jest zmiana jakości życia.

Kobiety nie muszą chodzić po wodę, mają czas dla dzieci. Dzieci chodzą też do szkoły, nie są głodne, więc mogą skoncentrować się na nauce.

Kilka lat temu do Zambii na prywatną misję poleciała moja przyjaciółka Izabela Bachniak, pediatrka z powołania. Kiedy już była na miejscu, zapytaliśmy ją, co tam jest najbardziej potrzebne. Spodziewaliśmy się, że napisze coś o lekach, opatrunkach itp. Iza napisała: “Prześlijcie buty. Dzieci biegają na bosaka, więc zamiast leczyć ciężkie choroby wyciągam ze stóp larwy i kawałki szkieł”. Zrobiliśmy zbiórkę butów i wysłaliśmy do Zambii. Z takim assessmentem możecie iść do firmy i powiedzieć:

… słuchajcie, w Kenii, w Somalii, Sudanie Południowym mamy takie i takie potrzeby. Możemy postawić toalety przy szkołach, możemy ulżyć dziewczynkom w kwestii higieny menstruacyjnej, aby nie czuły wstydu i przestały chorować lub opuszczać dni szkolne. Takie pomysły by nam pewnie nie wpadły do głowy, gdyby nie assessment. Te potrzeby są często proste do zaspokojenia, tylko trzeba je rozpoznać, przyjechać i poznać ludzi, tu na miejscu zapytać ich, czego potrzebują.


„Wiedzieliśmy, że kiedyś coś takiego nastąpi, że PAH nagle może stać się potrzebna na dużo większą skalę”

Jaki trzeba mieć budżet, aby móc z Wami współpracować?

Nie ma minimum. Są firmy, które przychodzą z milionem, a są firmy, które mają 10 tys. zł do dyspozycji. Zdarza się, że firma przychodzi z konkretnym pomysłem na pomoc. Mamy partnerstwa strategiczne, programy lojalnościowe, inicjatywy pracownicze. Ostatnio uzbieraliśmy 29 tysięcy złotych dzięki biegaczom w Półmaratonie Warszawskim w ramach akcji “Biegam dobrze”. Firmy zapraszają nas na rocznice, organizują aukcje. Podczas aukcji dzieł sztuki organizowanej przez firmę Panattoni zebraliśmy np. ponad 50 tys. euro. Westminster, niemiecka firma deweloperska, zorganizowała zawody konne, typowy turniej w angielskim stylu. Tu zebraliśmy 20 tys. zł.

Jaki jest procent pieniędzy prywatnych vs. firmowych, które dostajecie?

W 2022 r. 42% zebranych funduszy pochodziło z biznesu, 30% to darowizny indywidualne, środki od instytucji (MSZ, ONZ, UE) to 25%. Ale rok wcześniej, w 2021 r., czyli przed eskalacją wojny w Ukrainie, układało się zupełnie inaczej: z biznesu płynęło jedynie 10%.

Wojna w Ukrainie otworzyła ludziom serca …

… i portfele. W 2021 r. nasze obroty wyniosły 55-60 mln zł. W 2022 r. obroty wzrosły do 400 mln zł. Wyobraź sobie, jak bardzo w tak krótkim czasie wzrosła cała organizacja!

Jak sobie poradziliście logistycznie?

Latami przygotowaliśmy się do tego. Wiedzieliśmy, że kiedyś coś takiego nastąpi, że PAH nagle może stać się potrzebna na dużo większą skalę. Kiedy tylko mieliśmy wolne zasoby, doskonaliliśmy procesy, wprowadzaliśmy narzędzia, które teraz się przydały. Byliśmy przygotowani. Dzisiaj zatrudniamy około 400 osób, nawet 500, jeśli weźmiemy pod uwagę osoby pracujące na zewnętrznych kontraktach. Mamy biura na całym świecie. Jesteśmy rozpoznawalni i ludzie nam ufają. Tuż po nagłej eskalacji wojny w Ukrainie przyjeżdżali do nas prezesi amerykańskich firm z rodzinami, aby przekazać nam czek. Zauważ, co się dzieje podczas WOŚP. Jurek Owsiak zebrał 300 mln zł. To są niesamowite kwoty. Ludzie chcą i potrzebują pomagać, a Polacy są w tym dobrzy. Ale podkreślam, że PAH nie jest zrywem. My chcemy mieć partnerstwa na stałe. Chcielibyśmy, aby firmy regularnie z nami pracowały. Chcemy być przewidywalni.


Działamy w oparciu o racjonalne narzędzia finansowe, fundraisingowe

Ty sam też jeździsz na misje?

Tak. Często jeżdżę z PAH za granicę i widzę te kryzysy na własne oczy. I za każdym razem przeżywam to wszystko tak, jakbym cierpienie widział pierwszy raz. Jestem w fundacji od 15 lat. Długo pracowałem jako pracownik humanitarny. Teraz czeka na mnie nowa rola. Chcę prowadzić PAH tak, aby nasza fundacja była stabilna i przewidywalna.

Co masz na myśli?

Chcę, abyśmy byli przewidywalni i zorganizowani. Działamy w oparciu o racjonalne narzędzia finansowe, fundraisingowe. Wiemy, z kim rozmawiać, jak rozmawiać, aby doprowadzić do tego “wspólnego dobra”. Korzyść, którą przynosimy, jest naszą wspólną korzyścią. Pomoc jest teraz konieczna na całym świecie. Zaspokajamy potrzeby społeczne. Świat bez nas by się nie zawalił, ale jeszcze bardziej by się „popsuł”. Nie mówię o zepsuciu moralnym. To tak, jakby jakaś maszyna przestała działać. Ludzie potrzebują drogowskazów, świadomości, że gdy ktoś potrzebuje pomocy, można mu tę pomoc przekazać.

Kiedy leciałem nad Madagaskarem i widziałem te przestrzenie pode mną, to pomyślałam sobie, że ten świat pozostaje wielki. On wcale nie jest mały. On zmalał informacyjnie, bo wiemy, że gdzieś wybuchła wojna lub zawalił się most. Ale Ziemia pozostaje ogromna i jest na niej miejsce dla wszystkich ludzi, nie tylko dla Globalnej Północy, dla Europejczyków i Amerykanów. Jest miejsce na niej dla uchodźców, dla osób z niepełnosprawnościami. To trudne tematy, wiemy jakie jest podejście w Polsce. Mam przemyślenia rodem z książki “Nocny lot” Antoine’a de Saint-Exupéry’ego (śmiech).

W końcu jesteś filozofem z wykształcenia.

Jestem jednak mocno oparty na racjonalnych filarach. Świat jest wielki i miejsce jest dla wszystkich, tylko niektórym to miejsce należy pomóc znaleźć. Dziś tolerancja to po prostu za mało.

Jesteśmy do tego zobowiązani. Bogata Północ musi pomagać.

Możliwe, ale nie uważam też, że należy żyć w poczuciu winy, bo jako konsumenci niewiele możemy, jeśli chodzi o zmiany dużego rozmiaru. Myślę, że to firmy muszą dokonać tych zmian. Ja serdecznie wszystkich zapraszam do rozmowy, współpracy i poznania naszej organizacji.

Byłeś pracownikiem humanitarnym, zajmowałeś się z swojej karierze finansami, wiesz, jak rozmawiać z biznesem dzięki temu. Wiesz, jak powstają tam decyzje i znasz już PAH od podszewki, działając tu od 15 lat, więc nie mogę sobie wyobrazić lepszego profilu prezesa. Życzę Ci wielu sukcesów, bo to, jak powiedziałeś, nasze wspólne dobro.

Dziękuję i do zobaczenia. Mam poczucie, że jeszcze się spotkamy.

Ja również.

Firmy chętne do współpracy z Polską Akcją Humanitarną zapraszam do kontaktu na [email protected]
Więcej informacji znajdziecie też na stronie dedykowanej współpracy z biznesem: pah.org.pl/zaangazuj-sie/dla-biznesu


< wstecz